Kim jesteś ?
Serce to organ,
bez którego
nie istnieje człowiek.
Człowieku !!!
Wyjaśnij światu
kim jesteś,
skoro żyjesz
nie mając serca.
Wieczne Odpoczywanie Poległym i Zamordowanym
Trzymaj się Ukraino
Wstrząsa Europą krzyk Ukrainy,
morduje ludzi krwawy Władimir!
Bomby na Kijów i inne miasta,
nic go nie wzrusza, wściekłość narasta.
Kto wstrzyma rękę tego zbrodniarza,
który ludzkości całej zagraża?
Sankcje na Rosję świat potęguje,
agresor jednak się nie przejmuje.
On sieje grozę, zagładę, ogień,
w gruzy obraca dzieła pokoleń.
Rakiety niszczą bloki, przedszkola
bestialstwo takie o pomstę woła.
Media nadają okropne wieści
Z kraju uchodzą kobiety, dzieci
dla nich otwarte granice mamy,
pomocną dłonią, sercem wspieramy.
Łzy zrozpaczonych bez przerwy płyną...
Walcz, nie poddawaj się, Ukraino!
Odwagi, Rosjo, zbudź się, powstrzymaj
zagładę świata, obal Putina!
Nie taka wiosna
Zbudził się demon
i wstrząsnął światem
wojna za ścianą,
walczy brat z bratem.
Dokąd prowadzi
chęć posiadania
i żądza władzy
nieposkromiona?
Ile zła w sobie
i okrucieństwa
wyzwoli człowiek
w chwili szaleństwa?
Nie taką wiosnę
chcieliśmy witać,
wszak teraz miłość
winna rozkwitać!
Wolność zwycięży
Okrutny sęp złapał w swoje mocne szpony
wolnego gołębia z gałązką pokoju.
Ten, choć się wyrywa,
jednak uwięziony,
ze zranionym sercem pieśń swobody* śpiewa.
Sęp nie ma litości, rozszarpuje dziobem
jak Prometeusza**... Lecą pióra białe,
tryska krew dokoła
Jakimże sposobem
uratować wolność? Czyn o pomstę woła!
Wokół inne ptaki z przerażeniem patrzą,
bez skutku próbują odpędzić złoczyńcę,
lecz gdy w mądry sposób
siły swe zjednoczą,
to zło pokonają, zwyciężą w dwójnasób.
*pieśń swobody - nawiązanie do ukraińskiego l9;k4;l6;k3;l6;k6;k2; czyli wolność.
**Prometeusz wg mitologii greckiej jeden z tytanów. Prometeusz wbrew woli bogów przemycił z Olimpu ogień. Nauczył też ludzi gotować, budować, czytać, pisać i ujarzmiać siły natury. Zeus mszcząc się, przykuł tytana do skał Kaukazu. Codziennie o świcie przylatywał sęp i wyżerał śmiałkowi wątrobę, która przez resztę dnia i nocy odrastała. Po wielu latach Herakles uwolnił Prometeusza, zabijając sępa strzałą z łuku. Sęp ucierpiał podwójnie: nie dość że pełnił niewdzięczną rolę kata, to jeszcze na koniec zabił go uwielbiany bohater.
Barbara Śnieżek
4.03.2022.
4.04.2022 .
6.04.2022.
*** (tak teraz jest)
zanim świat przepłynie
przez dłonie na drugą stronę
i ziemia spalona czarna
dymić będzie
ulotnym życiem
potykam się
o kolejny płacz i strach
na zawsze w oczach
w przyciemnionych tęczówkach
zapisany
zanim świat się pochłonie
w ogniu i niebycie
wciąż jeszcze wierzę
że dobro zwycięża
coraz mniejszą
we mnie przestrzenią
zapomnieć
jak uciec
by nie zdążyć spojrzeć
śmierci w twarz
gdy grają na niebie
grady
jak wierzyć
że los się odmieni
i wiosną rozkwitnie
wolność która
wbrew
rozleje się
pieśń chwały po stepach
przyjdzie czas
gdy zakwitną kwiaty
a życie po nieżyciu
wróci biciem serca
równym
wciąż żyje nadzieja
chociaż
niezbadane są drogi
przy których tylko psy
rozszarpują zabite
życie
bez iskry w oczach
zamarzły już wszystkie łzy
strach ugrzązł w gardle
krzykiem
na wąskim paśmie nadziei
w każdym kolejnym kroku
który uda się przeżyć
pod świstem gradów
w koleinach ku wolności
bo jeszcze nie zginęła
w bijących sercach
kiedykolwiek
przyjdzie czas na rozliczenia
za każde odebrane życie
nienarodzone
dziecięce młode
w kwiecie wieku
to starsze zmęczone
z zapisaną historią
zastygła w ostatnim geście
i wołającym spojrzeniu
o pomstę do nieba
czy kiedykolwiek
w okaleczonych sercach
pamięci pełnej strachu
zabłyśnie gwiazda nadziei
na budowanie
nowe okna z firankami
kwiatami na parapecie
spokojny rozgardiasz
pełen śmiechu dzieci
nabierze realności
po życiu pod gruzami
wśród umarłych za życia
z głodnymi myślami
by wstać otworzyć drzwi
i wyjść bez kołatania serca
czy to już
czy w ogóle będzie
to kiedykolwiek
naznaczenie
za sprawą jednego rozkazu
nagle wyrósł z niewinnego chłopca
o niebieskich oczach
na odchodne zdążył zawrócić w głowie
dziewczynie o jednoznacznych poglądach
na temat życia i śmierci
dzisiaj w niecierpliwej dłoni niesie karabin
z wpojonym zabić ograbić zrównać z ziemią
ma dwa wyjścia
może uda się wrócić
do napiętnowanego przez świat życia
do budowy domu do płodzenia dzieci
drugie może nie mieć znaczenia
dla tego chłopca o martwym spojrzeniu
tylko krzyk matki będzie taki sam
jak krzyk matek którym zabijał dzieci
bez mrugnięcia okiem
Bogusława Matusiak
Krzyż znad Dniepru
Kiedy ich los został zapisany w aneksie nocy,
modlili się głębią ostrości spływającą z krzyża,
a tęsknota za Ojczyzną, cierpienie i ból
nieśmiało wplatali w suplikę do życia.
Jeno Litościwy Bóg spoglądał na nich miłosiernym okiem,
na zakrwawione twarze, niepełne ciała,
łzy ukrywane pod pazuchą.
Trwając w cieniu zesłania,
samorodna Bogurodzica rozpisana na kromki
dodawała im otuchy. To tak jakby wzięli belkę
i podążali w tajemnicy bolesnej śladami Miłości
rozdartej na ramionach czarnej sosny znad Dniepru,
której strzegły gołębie emisariusze Ukrzyżowanego.
Oni, uchodźcy, ludzie pozbawieni przyszłości,
z piętnem rprzeklęci ciemnym borem,
przez pola i gąszcze szli lękając się o rjutro.
Z przemarzniętymi dłońmi, utrudzeni, głodni,
pozbawieni nadziei, gdzieś w katorżniczym mateczniku
stracili nawet sen. Padali jeden po drugim,
bezimienne stosy piętrzyły się ku niebu i tylko krzyż z sosny
zbity zostawili dla potomnych.
Gdzie ich szukać? Kogo zapytać? Jeden wiatr może odpowie
choć i on pewnie przemilczy.
Zaległa myśl skargą się unosi z każdym kolejnym
i następnym uderzeniem serca, kiedy dojrzałe wspomnienia
komponują muzykę martwej ciszy, chwalebne dzieło życia,
tych którzy poświęcili się dla wolności swojego kraju,
którzy wciąż są i czekają na powrót do Ojczyzny.
Próba najwyższej wartości
Tak pięknie,
wiosna na drzewach i skowronek,
a żywe tarcze przemykają zaułkami,
uciekają matki, dzieci.
Nie zgaszą światła, nie zjedzą śniadania,
chcą obejrzeć się za siebie.
Idą na palcach. Jak najdalej. Najszybciej
gdziekolwiek, poza strzał.
Droga ciągnie się w ogniu.
Tam, gdzie ktoś otworzy,
gdzie obudzą się, usłyszą: to było.
Kasia Dominik
Tacy my
Pod tym niebem,
za drogą, za tym
lasem granicznym.
Taki ty, taka ja,
naszych dłoni kochanie -
pośród marzeń, przed nowym
i bezpiecznym porankiem.
Wstaje słońce, szelest traw
już się barwi zielenią,
ptaki w gałęziach drzew
głoszą nadejście wiosny.
NIE !!! Nie widać tej drogi,
tuman kurzu ją wchłania,
tylko świst, krzyk i cisza
która grozą przemawia.
Zza tej drogi, zza lasu
taka ja, taki ty -
krew z poległych zmywamy?
Kto go rozliczy
Przyklękam Boże resztkami sił -
niemoc, bezradność, obłąkanie !
A może jeszcze inny ból,
którego nie da się określić.
Już nawet modlić się nie mogę
na spopielone patrząc dni.
Ludzie co wczoraj z błyskiem w oku
poszli, nie wrócą, już ich nie ma.
Spójrz na te mury, to ich dom,
w nim stół, chleb, sól i kubek wody.
Brat, który zwał się przyjacielem,
dzisiaj wypełnia wolę kata.
Zawodzą wierzby krzykiem matek,
rzucając włosy w nurty rzek.
Drzewa ogłuchły na szept wiosny -
wciąż nagie, wznoszą ramiona jak zwycięzcy.
autor: Jadwiga Bujak-Pisarek
Konkluzja
Podobny jest do Wandali
I precedens groźny stwarza,
Ten, który komunę chwali,
Wiedząc, że to jest zaraza.
Autor: Włodzimierz Nikonowicz
24 lutego 2022
Nad Ukrainą zabrzmiał złowrogi śpiew
o godzinie czwartej o bladym świcie
obudziło miasta syren ponure wycie
poraniona ziemia łapczywie piła krew
obudź się wreszcie świecie bo się rozpadasz
nie chce już tyran życia w spokoju
zatruł czystą wodę z życia zdroju
jak Heraklesa co dzieckiem sam zdusił gada
tak gniew odbić się winien siłą a nie echem
wojna zanosi się dziś chrapliwym śmiechem
nad Ukrainą zabrzmiał śpiew Frei
dodaj Boże im mocy oraz nadziei
że przeminie ten koszmar niczym zły sen
poezja to wszak nie tylko elegia albo tren
te obrazy jak dzieło chorego malarza
bezlitosna historia wciąż się powtarza
Wojenna kołysanka
Na samą myśl łzy z oczu płyną
zamiast gwiazd z nieba spadają rakiety
kto powstrzyma te szwadrony szatana
Krew niewinnych braci znowu przelana
walczą, aby ocalić swoje dzieci i kobiety
za powrót cichych nocy nad Ukrainą
Zaśnij moja czarnowłosa córeczko
zaśnij mój mały synku do ranka
jeszcze wyjdzie na niebo słoneczko
Do snu niech was ukołysze kołysanka
którą teraz jeszcze raz wam zanucę
czekajcie z mamą na tatusia
tylko zwyciężymy
i wrócę
Wojna Kornika Ostrozębnego
Korniki zaatakowały o świcie las
-na drzewa nadszedł dzisiaj czas
-pora aby las wyszedł wreszcie z cienia
krzyczał wódz bez rozumu i sumienia
W odpowiedzi padło tysiące okrzyków
dzikich nienażartych ohydnych korników
-precz z drzewami bo słońce zasłaniają
-naprzód wiara za to medale rozdają
-Na ptasie gniazda dziuple i grube konary
aż zaskrzypiał złowrogo nestor dąb stary
opowie dzisiaj o tym cała owadzia publika
będą awanse oraz order Złotego Kornika
-Naprzód moi dzielni drukarze i drukarczyki
-na chwałę Wielkiego Kornika i naszej republiki
usłyszały wszystkie drzewa i zaszumiały liście
i deszcz padać zaczął bardzo wtedy rzęsiście
I ruszyły korniki za swój oręż mając te kocopoły
...
wówczas nadleciały dzielne nieustraszone
dzięcioły
Maciej Jackiewicz-Misiek
W tomiku Światło i cienie
wydanym w 2016 roku zamieściłam w wierszach takie wersy:
Zaraz po wojnie na Ukrainie
pieśń o Majdanie w niejednej gminie
płynie
granat z pomarańczą
o prym steru ciągle walczą
krew śnieg trup
spala las
wszystko minie
***********************
a dzisiaj co można rzec o tej wojnie
komu ona potrzebna
i komu przeszkadzał fakt
że w Europie spokojnie
bratobójcze wojny nie przynoszą chwały
a kto je popiera
zawsze będzie mały
w sumie - żadna wojna jest ludziom niemiła
tam gdzie wybuchają - polityka zgniła
Ukraino
Jak się czujesz zbita do cna przez bliskiego? Słowianina.
Zwanym przecież przyjacielem tak niedawno.
Czasem bratem a to było szyte fałszem,
bo Słowianin w jednej chwili
stał się katem.
Ukraino, jak się czujesz sąsiadeczko,
najechana tak zdradziecko
przez Czeczeńców, Syryjczyków
wynajętych przez Putina
kierowanych po zwycięstwo?
Ukraino, jak się czujesz z myślą czerstwą?
Nie tak dawno po majdanie skaleczona,
dzisiaj znowu łzy, żałoba w wielu domach.
Pod bombami rosyjskimi szpital, dzieci,
chorzy ludzie i niewinni temu przecież,
że imperium rosyjskie się rozpada...
Ukraino, to nie twoja przecież wina,
że chcą lepiej żyć twe dzieci;
wszak jednako słonko świeci
nad Kijowem jak i Moskwą.
Komu tu i o co poszło? Krwawisz w walce.
Bronisz ziemi, swoich granic.
Agresorze wszystko na nic. Duch wolności
już zwyciężył.
Autor: Maria Szafran
Stop
przestańcie zabijać
giną niewinni ludzie
zrujnowane miasta i wsie
krzyk rozlega się w każdy
zakątek świata
Boże pomóż i zatrzymaj
rozpędzoną machinę wojny
Panie ocal cierpiących
stop oprawcy
stop złu
dość rozpaczy
matek uciekających z dziećmi
na rękach w kałużach łez
ociekających krwią
koszmar powinien pozostać tryumfem
spokojem i pokojem
stop wojnie inwazji i cierpieniom
wolność jest życiem
wolność jest przyszłością
śpiewem skowronków
czterema porami roku
wiosna w rozkwicie
słońce promieniami
ogrzewa
pół uśmiech wykrzywił twarz
to nie jest wyobraźnia
widzę ruiny miast
rozstrzelane ciała
na ulicach bestialsko
potraktowane
nie ma domów
tylko wybuchy i dym dookoła
unosi rozpacz
w Polsce jeszcze (s)pokój
skowronek nade mną
wyśpiewuje
wiatr porusza gałązkami
a w Ukrainie pies siedzi
nad martwym panem
życie zrównane
bez życia
nic
tylko popiół unosi wiatr
gdzieniegdzie krzyk
wolanie o pomoc
nie ma odpowiedzi
echo milczy
kat historii oszalał
wojnie mówię NIE
Boże ocal każde życie
a ten co rozpętał tą rzeź
morderca tysięcy
sam pozostanie w piekle
i spali się
amen
Grażyna Zarębska
nie czas na łzy
wiosna rozkłada ramiona
i ziemia brzemienna drży
rodząc kwiaty splamione
czerwienią niewinnej krwi
dlaczego trzeba umierać
gdy drzewa soki puszczają
gdy serca biją nadzieją
i ptaki do gniazd powracają
wiosna rozkłada ramiona
i gołąb grucha wzruszony
a tam na Ukrainie
płoną kościoły i domy
dlaczego trzeba umierać
gdy śpiewem rozbrzmiewa las
gdy wokół rozkwita życie
nie czas nie czas nie czas
apel
Ty jesteś Panie tak daleko
a tu na ziemi płynie krew
w pożodze wojny giną dzieci
gdzie błyskawice gdzie Twój gniew
Piłat umywa znowu ręce
stalowe gwoździe wbija kat
i znowu ocet znowu ciernie
brzemienne chmury pędzi wiatr
łzy żłobią bruzdy w matce ziemi
i strumieniami płynie krew
obudź zastępy swych aniołów
unieś prawicę okaż gniew
Ty jesteś Panie tak daleko
czyżbyś nie słyszał naszych skarg
czyżby pozostał tylko ogień
strumienie śmierci z zimnych warg
nie wiem już Panie gdzie Cię szukać
może na górze tam gdzie krzyż
leżysz na belce rozciągnięty
i pod ciosami młota drżysz
gdy zło podnosi hardo głowę
tylko nadzieja zsyła sny
więc nie daj umrzeć tej nadziei
bo pozostaną tylko łzy
Andrzej Iwanowicz,
nad ranem
przerwany sen
łyk kawy
spoglądam w zamyśleniu
dal płonie
nieszczelne żaluzje
popycha wiatr
wizerunek przyszłości
na cienkiej linii
istnienie to
chwila
smak bez znaczenia
ktoś stworzył potwora
Jadwiga Łowkis
29.03.2022
Jak burza
1. Jak burza ze wschodu
nadszedł wam zły czas!
I miłość w ogrodach zanikła!
Wróg nadszedł, nadleciał,
Teraz jest wśród was!
Walczcie, póki wam krew nie zastygła!
2. O waszą Ojczyznę! Rodzinę o Ziemię!
O wszystko, co wam jest najdroższe!
Niech błękit i żółć w was płynie nieustannie!
Ataki na wroga wciąż sroższe!
3. Niechaj wiersza strofy oddadzą wam ducha
Miłości do waszej Ojczyzny!
Trzeba wciąż bić wroga! Trzeba go pokonać!
A nawet poświęcić swe blizny!
4. Niech barwy Narodu, jak nieba jest błękit,
I Słońca letniego w swej krasie,
Ogrzeją wam serca, dodadzą odwagi!
Bo zwyciężyć na pewno DA SIĘ!
Roman Kręplewicz
Ukraina płonie
napływają łzy - coś w środku pęka
wojna dotyka bólem i strachem
otwiera przestrzeń w której płoną domy
upadają drzewa krzyczą ptaki
z łoskotem spadają bomby - dymem brudzą niebo
zamazują gwiazdy
ze świstem lecą rakiety - ziemia mówi nie
i ciężko dysząc wydaje oddech grozy
przerażenie w oczach - atak za atakiem
nie byli gotowi na to co widzą i słyszą
obraz wchodzi w pamięć - jest kluczem do niewiadomej
stoją bezradni z tą trudna chwilą twarzą w twarz
wojna tchnieniem gwałtu i śmierci skacze im do serc
wojna jak wielkie szerokie morze
podpływa coraz bliżej - wygania z kraju
ich dramat rozlewa się na cały świat
idą tam gdzie człowiek nie kaleczy człowieka
ludzie cieszą się pokojem
z radością zapuszczają w nim korzenie
dlaczego i po co
płonie Ukraina
Irena Plucińska
****************
A kiedy palą dom sąsiada,
ucieka jego żona, dzieci...
Co wtedy zrobić ci wypada,
by uratować ich od śmierci?
Nie zawsze dobrym był sąsiadem.
Ty masz pretensje zadawnione.
Dziad jego walczył z twoim dziadem,
lecz co to ma do jego żony,
dzieci z twoimi równych wiekiem?
Widzisz ich łzy, słyszysz dlaczego
Jakim okażesz się człowiekiem?
Sędzią historii czy kolegą?
Jutro też mogą przyjść po ciebie,
twoją rodzinę i marzenia.
Jeżeli myślisz wciąż o chlebie,
sądzisz, że życie w lepsze zmieniasz?
Krystyna Ilnicka -Bialy Królik
zawołamy bardzo głośno
kiedyś was odnajdziemy
po śladach krwi i pamięci
wypłyną na powierzchnię
słowa w ostatnim krzyku
teraz śpijcie bezpieczni
w ciszy nieistnienia w ciele
rosną kwiaty na waszych grobach
światło płonie z nadzieją
że może będzie taki dzień
powstrzymany zostanie
pęd hord piekielnych
zanim ogarną całą
malejącą przestrzeń
gdzie kurczy się czas
na ostateczne podniesienie rąk
ku temu że nigdy więcej
nie trzeba będzie pisać
pod sweterkiem flamastrem
adresu którego nie będzie
pośród nieśmiałych kwiatów
z oddechem ulgi przyjdzie chwila
gdy zawołamy was wszystkich
każdego z osobna
Liza Olena Oleksandr Dmitrii Matwii
...
ku pamięci
Bogusława Matusiak
Ta wojna
Opary dymów nad miastem krążące,
serc ludzkich zgliszcza z czarną dziurą na dnie.
Zmrok już zapada i zachodzi słońce,
jeszcze sekunda a w ruiny wpadnie,
niebo czerwieniąc poświatą przesadnie.
Strachem rozdarte łzy ludzkie w piwnicy,
pomsty do nieba mur złamany krzyczy.
Stłuczony ekran smartfona przykryty
dłonią wygiętą, co z gruzu wystaje.
Paznokcie długie byłej Afrodyty,
purpurą zdobne kobiecym zwyczajem.
Przerażający widok serce kraje,
na usta cisną się przekleństwa słowa.
Jak okrucieństwo wrogowi darować?
Wybite szyby w witrynach sklepowych
jeszcze do wczoraj mieściny spokojnej.
Zranione dusze, skaleczone głowy,
wtulone w kamień poduszki pokornie.
Park miejski w liściach czerwonawych tonie,
dęby bezlistne zachowują spokój,
zliczają straty spoglądając wokół.
Chłodno na dworze i zima już blisko,
brakuje chleba, woda też wypita.
Nadejdą śniegi i mroźne wietrzysko.
Święta za pasem, ale nikt nie spytał,
kto we Wigilię z Pisma zmówi cytat...
Czy będzie z kim się połamać opłatkiem
i czy dłoń szorstką dotkną dłonie gładkie...
Ewa Kieć
Edytowane przez Jadwiga Bujak-Pisarek dnia 02-12-2022 06:09 |